sobota, 12 listopada 2011

recenzja: DRRR!

Pewnego deszczowego dnia, kiedy to skończyłem swoją ulubioną książkę (po raz piąty), naszła mnie ochota na krótkie anime. Anime które mógłbym skończyć jeszcze w tym samym dniu, ponieważ wręcz nie cierpię kłaść się spać z głową pełną pomysłów na zakończenie, a także rozmyślając, co by było gdyby..? Także odpaliłem komputer i napisałem do znajomego, który obraca się w świecie M&A. Już po pierwszym zdaniu wiedział, jakiego anime mi trzeba. Polecił mi dosyć niecodzienny tytuł. Mianowicie, Durarara. Przyznam się bez bicia, że nazwa mnie całkowicie odstraszyła. No, ale skoro dla takiego fana jak on, tytuł ( który też bierze pod uwagę, nawet bardziej niż ja) nie przeszkodził w ocenieniu tego anime jako jedno z lepszych. Momentalnie uruchomiłem przeglądarkę.
Prawdopodobnie gdybym chciał Wam zdradzić zakończenie, byłoby to niezmiernie ciężkie, ponieważ Anime jest podzielone ( w odróżnieniu od innych 'japońskich bajeczek') na kilka postaci. Każdy jest bohaterem pewnego epizodu co oczywiście dodaje jeszcze więcej smaku fabule.Akcja rozpoczyna się w momencie, w którym Ryugamine Mikado po wyjściu z pociągu, spotyka swojego przyjaciela z dzieciństwa. Kiedy  ów znajomy (Kida Masaomi)  oprowadza dawno nie widzianego kolegę po mieście, streszcza mu także historię, jak i legendy miasta Ikebukuro. Po czasie, wspomina o dwóch psotnikach, a zarazem głównej atrakcji stolicy Tokio. O Izayi Orihara i Shizuo Heiwajima. Izaya - psotnik który uwielbia bawić się ludźmi. Manipulując nawet młodymi dziewczynami , które nawet nie zdają sobie sprawy z tego, że są one całkowicie kontrolowane przez zabawnego młodzieńca,zdawałoby się, że facetowi najzwyklej w świecie się nudzi, i za pomocą swojego intelektu lubi znęcać się psychicznie nad młodszymi. Lecz  szybko potem okazuje się, że to wszystko jest częścią czegoś większego.  Drugi awanturnik, Shizuo, w odróżnieniu od swojego przebojowego wroga numer jeden, polega tylko i wyłącznie na swoich mięśniach. Pewnie niektórzy z Was pomyślą, że skoro jest tępym bysiorem, najpewniej jest nudną postacią. NIC BARDZIEJ MYLNEGO!  Walka prowadzona z Izayą w dosyć nietypowy sposób, śmieszne dialogi,  sympatyczny wygląd a także cały ten jego 'tumiwisizm', czynią Heiwajime jedną z najbardziej wyczekujących postaci w całym anime. 
Shizuo próbuje zachować całkowity spokój, ponieważ (jak już niejednokrotnie demonstrował) podenerwowany jest w stanie obrócić w pył całe Ikebukuro.  Nie zwraca zatem uwagi na ulicznych gangsterów, młodych rabusiów czy też głupkowatych cwaniaczków, którzy chcą się jedynie popisać przed dziewczynami. Jednak pomimo wszelkich starań, Izayi z łatwością udaje się wyprowadzić go z równowagi. Shizuś (jak go nazywa Orihara) za pomocą ..tego co akurat będzie pod ręką, próbuje zgładzić upierdliwego manipulanta. 
W tym anime nie zabraknie także: zabawnego lekarza (Shinra Kishitani), kolorowych gangów walczących między sobą, szurniętego nożownika a także miejskiej legendy 'Dullahan' Jest to jeździec (jak się później okazuje) bez głowy jeżdżący czarnym motorem bez włączonych świateł. Czasami nawet słychać, jak silnik po prostu rży niczym dziki rumak. Do tego sympatyczna kreska bawiąca oko oraz naprawdę wspaniałe openingi cieszące ucho. Polecam Wam wszystkim i każdemu z osobna to fantastyczne anime. Według mojej skali (którą mam nadzieję niedługo ogarniecie :3 ), 9/10.


Autor: Ninchi

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz