środa, 18 kwietnia 2012

Recenzja: Eve no Jikan


Przyszłość, w Japonii.
Roboty weszły do codziennego użytku,
niedługo potem androidy stały się czymś zwyczajnym.

To tylko robot!
W Eve no Jikan andriody traktowane są jak śmieci, służące i nianie, nie mające własnych uczuć. To nie prawda. Różne firmy uprzedzają właścicieli robotów, aby się do nich nie zbliżali, nie szanowli, nie kochali, nie lubili, lub chociażby nie rozmawiali jak z człowiekiem, ponieważ to "choroba psychiczna", na którą "choruje" większość młodzieży. Zapewniają, że androidy służą tylko do "pomocy" (czytaj wykorzystywania przez właścicieli i złego traktowania). W niektórych przypadkach są nawet seks-zabawkami. Nie mogą okazywać uczuć, ponieważ ludzie twierdzą, że oni nie rozumieją ich. Czy aby na pewno?
Rikuo odkrywa, że jego android, którym w czasach przedstawionych w anime wygląda jak zwykły człowiek, w tym przypadku kobieta, wyszła gdzieś sama, bez rozkazu, z domu. Oburzony chłopak, razem z kolegą Masaki'm wybiera się w miejsce, w którym prawdopodobnie był się jego robot. Przyprowadzony przez GPS'a trafia przed dziwne metalowe drzwi. W środku jest z pozoru najzwyklejsza kawiarnia. Tuż przy wejściu stoi tabliczka z napisem: "Reguła Eve no Jikan: Tutaj nie można... dyskryminować ani ludzi, ani robotów. Klienci, proszę stosujcie się do tej reguły i bawcie się dobrze... -Nagi." Licealiści zdziwieni, rozglądają się po pomieszczeniu. Widzą obściskującą się parę, panią za ladą,  dziewczynkę, dziadka. Nad żadnym z nim nie widzą "paska", który ma każdy android.
W kawiarni roboty są traktowani jako pełnoprawni ludzie. Sami nie wiedzą czy osoba z którą rozmawiają jest prawdziwym homo sapiens. I tak się składa, że Rikou i Masaki przychodzą tam codziennie i obserwują stałych klientów, których nie ma za dużo. Po woli odkrywają kto jest androidem, a kto nie, co roboty czują, jak je traktować, ich historie.

Przepraszam, panie.
Można powiedzieć, że widz razem z bohaterami uczy się szacunku do innych, tych którzy są dyskryminowani przez resztę społeczeństwa. Poznamy historię androidów, nie docenionych, szczęśliwych tylko w kawiarni. Bo jak tu być szczęśliwym jak jest się traktowanym jak bezużyteczny śmieć, który można zaraz, szybko wymienić?! Rikou nie wie jak zachowywać się przy androidach, na przykład swoim. Jego siostra, jak on normalnie odezwie się do robota, wmawia mu, że jest chory (za dużo telewizji się naoglądała). Natomiast Masaki nienawidzi robotów, ale to ukrywa, później dowiemy się z jakiego powodu.
Postać Rikou'a bardzo mnie irytowała, ponieważ nie mógł się otworzyć dla androidów. Masaki właściwie też, ale on ma wyjaśniającą historię.
Kreska za cudowna nie była, ponieważ niekiedy na początku myliłam postać androida Rikou z kimś innym nawet nie wiem kim (często mylę postacie i to jak każda postać jest narysowana tą samą kreską). Ale na pewno przyjemnie się patrzyło na tą serię. Muzyka. Szczerze, to oglądając Eve no Jikan nie słyszałam za bardzo muzyki. Ewentualnie jakąś melodię, więc za dużo o tym nie napiszę.

Nie rozumiesz uczuć, jesteś tylko robotem!
Anime pokazało mi jak ranimy innych, słabszych. Jeśli chcemy znaleźć w tej serii sens, musimy sami się domyśleć, a anime tylko delikatnie prowadzi nas na dobrą "ścieżkę". Co do fabuły chciałabym dodać, że jej praktycznie nie ma. Historię poszczególnych bohaterów trwają przez 5 pierwszych odcinków, a w ostatnim, szóstym, jest koniec czegoś, co w prawdzie było we tle drobniutką fabułą, o ile można to tak nazwać. Jedynym minusem jest długość. Sześć odcinków. Pierwsze pięć odcinków (czyli prawie wszystkie) trwa ponad 15 minut każdy, a ostatni prawie 30 minut.
To anime jest świetne. Właściwie nie widzę za dużo minusów, można powiedzieć, że zauroczyłam się tą serią, więc nie widzę za dużo wad, a może ich po prostu więcej nie ma?
Fani sciene-fiction: obejrzyjcie. Jeśli uwielbiacie też roboty (nie tylko androidy) musicie obejrzeć.
Fani okruchów życia: pozycja obowiązkowa, raczej.


Moja ocena: 9/10
Chciałam dać max, ale hmm... brakuje mi czegoś w tym anime. Jest jak pojedyncze kartki splecione tylko jedną, prawie niezauważalną nitką (fabułą, o której pisałam). Jest za "lekkie". Brakuje czegoś "twardego". 
Ale obejrzeć trzeba.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz