Nie wiem czy ktoś się tym interesuje czy nie, ale ok. Wróciłam z mojego tzw. 'urlopu' ( Fafik ładnie ujął mój blisko miesięczny szlaban i zabieram się za pisanie.
Misaki robi za służącą!
Ayuzawa Misaki to typowa tsunedere posiadająca więcej testosteronu niż nie jeden facet. Jest także przewodniczącą rady Liceum Seika. Pochodzi z biednej rodziny, mieszka w rozwalającym się domu-standard. Jej bestialskie zachowanie i rygor jaki prowadzi wobec męskiej większości (za którą niezbyt przepada) nie jednają jej fanów wśród płci przeciwnej, jednakże posiada pewien autorytet. Misaki skrywa pewną tajemnicę. Jaką? Jest kelnerką w meido kissaten, czyli kawiarni, w której kelnerki noszą urocze przebrania francuskiej pokojówki.
Takumi Usui jest bishem. To jedno słowo określa charakter tej postaci. Jest przystojny, mądry, wysportowany-aż żal że nie istnieje naprawdę. Usui jest idolem wszystkich uczniów i głównym obiektem westchnień uczennic. Jego ulubione zajęcie? Irytowanie Misaki.
Odkrył on przez przypadek sekret Misaki i tutaj zaczyna się zabawa.
'Jaki kolor najbardziej pasuje do Misaki?'
Jest to całkiem fajne anime, choć trochę męczące, które nie powala jednak na kolana. Dlaczego? Fabuła jest banalna i w większości do przewidzenia. Tak jak w innych shojo w których bohaterami są uczniowie, nie brak szkolnych imprez, wyjazdów nad morze i takich tam. Trochę znudziło mnie to, jednakże oglądałam to bez wytchnienia, gdyż musiałam-podkreślam MUSIAŁAM-zobaczyć jak Misaki całuje się z Usuim. Zresztą chyba nie tylko ja na to czekałam oglądając 'Kaichou...'.
Przeważnie oglądało się je lekko i przyjemnie. Tak właściwie to to anime nie zawiera przesadnie wielkiej ilości sytuacji miłosnych między Misaki a Usuim. Przeważnie chłopak irytował dziewczynę, lenił się albo łamał serca kolejnym niewiastom. A dziewczyna wyzywała go od idiotów, próbowała zmienić zachowanie uczniów i bez ustannie nad czymś pracowała.
'Kaichou wa maid-sama!' jest uroczą komedyjką z dozą romansu. Nic więcej. Nie brak w anime zabawnych sytuacji co jest plusem tej serii.
'Bezmózgowcy, delikwent i bohater'
Korzystając z okazji pomarudzę na postacie. Mimo, że są ładnie wykonane, ich rozumowanie i inteligencja mnie dobija. Jak można być tak głupim i mało spostrzegawczym? Albo pomimo przekroczonej trzydziestki nadal zachowywać się jak głupiutka nastolatka, która jest wiecznie zakochana? No błagam! Oderwane od rzeczywistości postacie (które mimo zabawnych zachowań nadal mnie irytują) nie działają na plus, bynajmniej u mnie. Jedynie co mi się w nich podoba to ich bogata gama wyrazów twarzy.
Wśród postaci znajdziemy m.in.:
-młodego transwestytę, który zawojował internet
-trzech idiotów zakochanych w uroczej wersji Misaki
-trzydziestoletnią idiotkę o bogatej wyobraźni
-głupiutką Sakurę, której ,,irytywalność'' dorównuje Sakurze z 'Naruto'
Oglądając to przekonałam się, że są jeszcze postacie, które potrafią tak zirytować.
'Usui, ty idioto!''
Ciężko było mi obiektywnie ocenić 'Kaichou wa maid-sama!' (ale i tak mi nie wyszło). Dlaczego? Bo nigdy wcześniej nie oglądałam żadnego romansu. Ale nie żałuję mimo tego, że irytowałam się oglądając niektóre sceny. Miło się ogląda to anime, zwłaszcza kiedy cierpi się na niedobór humoru.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz