niedziela, 20 listopada 2011

Recenzja:"Dwanaście uderzeń zegara"


Chyba każdy zna baśń pt. ,,Kopciuszek'', prawda? Kiedy byliśmy mali rodzice czytali nam ją przed snem. Hipotetycznie, każda dziewczynka marzyła aby mieć własną wróżkę chrzestną i spotkać księcia z bajki. Baśń o biednej, pięknej dziewczynie wykorzystywanej przez złą macochę i jej dwie brzydkie córki, miała nie mały wkład w nasze dzieciństwo. Tym razem przedstawię wam inną wersję ,,Kopciuszka" o niecodziennym zakończeniu.

Wszystko zaczyna się tak jak w oryginalnej wersji tylko nieco inaczej. Historię opowiada błazen o dość długim imieniu bowiem nazywa się Fox Pierrot Gilles D'obara. Główną bohaterką jak wiadomo jest słodka dziewczyna imieniem Kopciuszek, która ciężko pracuje co dnia.
Następna scena rozgrywa się podczas balu, kiedy to książę prosi ją do tańca. Ona oczywiście przyjmuje zaproszenie ściągając na siebie tym samym gniew wszystkich obecnych na balu panien na wydaniu. Kolejna scena ma miejsce trzy godziny wcześniej, czyli przed rozpoczęciem balu. Będąc w miasteczku, Kopciuszek podsłuchuje rozmowę dwóch starych kobiet. Rozmawiały one na temat , dlaczego ich książę nie ma jeszcze żony pomimo swoich zalet. Obgadują one także wszystkie czyhające na niego panny, a raczej łase na jego majątek dziewczęta. Jak to zwykle bywa, słysząc wzmiankę o tym że tylko szlachta ma możliwość przebywania na zamku, Kopciuszek zaczyna użalać się nad swoim losem.
Marząc o lepszym życiu i wcinając jabłko, szła przez las z koszyczkiem w ręce. Po drodze spotyka przebiegłą wiedźmę obiecującą jej lepszy los. Niczego nie świadoma ale nieco sceptyczna dziewczyna, zgadza się na propozycję starszej kobiety. Dzięki mrocznej magii wiedźmy, Kopciuszek udaje się na bal. Tutaj pojawia się jedna ze znacznych ale jednocześnie małych różnic, jakoby zamiast wróżki pojawiła się wiedźma.
I wracamy do punktu wyjścia, którym jest bal i taniec z księciem. Kiedy zbliżała się północ, książę, który nawiasem mówiąc jest całkiem całkiem, proponuje Kopciuszkowi wyjście z balu. Jej myśli prowadziły istną wojnę między sobą- z jednej strony pragnęła zostać z księciem i wieść iście bajkowe życie, z drugiej jednak nie wiedziała co ją czeka. Koniec końców, ucieka z balu gubiąc przy okazji swój szklany pantofelek.
Następnego dnia powraca rutyna i znów staje się popychadłem swych przyrodnich sióstr. Wysługiwanie się nią, przerywa przybycie błazna, który opowiada tą historię. Jak wszystkim wiadomo, przybył on aby wszystkie panny z danego domu przymierzyły szklany pantofelek. Ciekawe jest to, że nie pasuje on nie tylko na przyrodnie siostry, ale także na Kopciuszka. Tłumacząc, że stopy jej mogły spuchnąć od tańca, błazen mimo wszystko zabiera ją na zamek.
Na kolejnym balu, kiedy Kopciuszek jest już narzeczoną księcia, następuje zwrot akcji. Jest po północy przez co poznajemy zagadkę dlaczego młody, przystojny i bogaty książę nie ma żony. Otóż książę jest synem tej samej wiedźmy, która pomogła Kopciuszkowi. Jest on także dziwadłem zmieniającym się w olbrzymiego pająka żywiącego się pięknymi dziewczętami. I tu następuje koniec Kopciuszka, gdyż zostaje zjedzona przez swojego ukochanego. Pozostały po niej tylko dwa szklane pantofelki skropione jej własną krwią.
Koniec.
Fajna historia, nieprawdaż? Bynajmniej mi się podoba.
Całość jest 24 stronicowym one-shotem przepełnionym groteską, gotykiem i tajemnicą. Nie znajdziesz w niej żadnych słodkich rzeczy poza niewielkimi akcentami. Kreska jest bardzo dopracowana i szczegółowa. Fabuła także dosyć ciekawa. Podoba mi się nowa wersja Kopciuszka i moim skromnym zdaniem, jest znacznie ciekawsza od oryginału. Najbardziej podoba mi się postać błazna. Dlaczego? Z powodu jego uśmiechu.
"Dwanaście uderzeń zegara", gdyż tak nazywa się ta manga, polecam fanom horrorów, groteski i tajemnicy. Jest to mało znany tytuł, ale warty przeczytania. Może nie jest to zbyt straszne, jednakże ma swój urok .

1 komentarz: