środa, 27 czerwca 2012

Recenzja: Ghost Hunt

Wakacje już za dwa dni. W sumie jedyną rzeczą która została w szkole do roboty to obijanie się i myślenie o wakacyjnych podbojach. A skoro nie ma już nic do roboty pozostaje w końcu wrócić do częstego pisania na szafie. A skoro już wracam, to chociaż z czymś dobrym. Naprawdę dobrym.

Dobry horror nie jest zły

Uwielbiam japońskie horrory. Nie dlatego że lubię oglądać lejącą się krew czy screamery wychodzące z telewizora, tylko dlatego że niekiedy faktycznie chcą pokazać nam intrygującą historię, nie wspomnę już o klimacie towarzyszącym wycieczkom do małych wiosek znanych ze King'owskich opowieści jak "It", więc nic dziwnego że napaliłem się na znany już w otakowych gronach horror "Another" który zresztą okazał się nieciekawy i pozbawiony wielu ciekawych schematów za które tak lubimy te małe miasteczka z tajemnicą. Nie dziwota że po takiej porażce postanowiłem przez jakiś czas odpocząć od animowanych horrorów. Po odsapnięciu od nich zabrałem się do oglądania Ghost Hunt. I naprawdę żałuję że zwątpiłem.

Następca Shiki?
Od początku do końca to anime stara się pokazać ciekawą historię. Nie idzie na łatwiznę pokazując kilku nastolatków z zepsutą w lesie ciężarówką. Stara się wydusić z prostego pomysłu tak dużo ile tylko się da. Ogółem pomysł jest całkiem prosty. Jest sobie licealistka wrobiona w łapanie duchów. Koniec. Gdyby przekazać historię w ręce zagranicznego "szpeczialiszty" to zapewne zrobiłby z tego jeden wielki straszak. Ale dzięki bogu studio robi coś zupełnie innego. Twórcy faktycznie starają się pokazać co potrafią, rozwijając historię jak tylko się da.

Troszkę o tym dlaczego jest takie a nie inne.
Po pierwsze - muzyka i sekwencje otwierające oraz kończące. Muzyka jest ambitna i wpadająca w ucho, idealnie dopasowujące się do odpowiednich scen tworząc wiarygodny nastrój. Opening i ending nie pokazują nam dynamicznych fragmentów tylko psychodeliczne sekwencje wywołujące niepokój który idealnie pasuje do dalszych odcinków. Historia rozwija się powoli i udowadnia że nie każde zakończenie musi kończyć się śmiercią czy rozłąką. Postacie są różnorodne i ciekawe, a każda z nich ma swoją osobowość i historię do opowiedzenia. Mamy tutaj katolickiego księdza z zagranicy, który średnio radzi sobie z językiem Japońskim, tajemniczą kobietę mnich, o której przeszłości ledwo coś wiemy, Medium która zachowuje się jakby nigdy nie zaznała codzienności, Sierotę o ukrytych zdolnościach, Mnicha który zachowuje się dla głównej bohaterki jak ojciec oraz dwójkę tajemniczych młodzieńców bez emocji. Od wyboru do koloru.
   Grafika też nie woła o pomstę do nieba, powiedziałbym że jest wręcz piękna, ale wielu zaraz rzucałoby się na mnie że nie pasuje do horroru i takie tam, sranie w banie. Modele postaci są ciekawe, wpadek w anatomii ledwo doświadczymy, a potwory czy martwi ludzie przedstawieni są należycie. Ciekawie prezentuję się też szczegółowe lokacje pasujące do mrocznej atmosfery. Żyć nie umierać.

Plusy:
- Postacie
- Grafika

- Muzyka
- Klimat
- Sekwencja otwierająca i kończąca
- Ciekawa historia
- Dbałość o szczegóły
- zabawa w sherlocka
- Chodząca encyklopedia zjawisk paranormalnych


Minsuy:
- Grafika (dla niektórych)
- Wątki komediowe

- Wątki romantyczne
- Głupota Mai (głównej bohaterki)
- Zakończenie

- Niektóre wątki fabularne

Ocena końcowa: Niewiele anime potrafi pokazać taką klasę. I dla fanów "Another", i dla fanów horroru, i dla fanów dobrej historii, to anime powinno być ostoją. Ostateczna ocena to zasłużone 8,5/10.




1 komentarz:

  1. Jako, że nie lubię horrorów to zostawię tu tylko nic nie warty komentarz co by statystyki się podniosły :P

    OdpowiedzUsuń